Do zerówki z iPadem
– To może być początek przygody. Z nauką języka technologii jest jak z nauką języka obcego. W nauczaniu wczesnoszkolnym najlepiej zacząć jak najwcześniej – Sara Boryń mówi o najlepszym czasie na wprowadzenie nauczania ekranowego. Faktycznie w SP nr 39 w Gdańsku ma to miejsce wcześnie. Przygodę z iPadem Sara zaczynała z 5- i 6-latkami w oddziale przedszkolnym z lekcjami języka angielskiego, rok później z tymi samymi maluszkami zaczęła realizować nowoczesną edukację wczesnoszkolną z klubem kodowania.

„Twoje dzieci” za chwilę rozpoczynają drugą klasę z urządzeniem iPad w ręku. Jesteś dumna?
Nauczycielką jestem od 7 lat, od 3 lat w SP nr 39. Pracowałam z różnymi grupami wiekowymi – od maluszków po nastolatki. Kiedy dowiedziałam się, że z moją grupą przedszkolną przechodzę do pierwszej klasy, byłam pewna, że będzie mnie czekało prawdziwe wyzwanie. Dzieci już w przedszkolu miały pierwszą styczność z urządzeniem iPad. W ubiegłym roku miałam wyjątkową okazję kontynuować ich przygodę z technologią. Dziś uważam, że wygrałam los na loterii. To bystre, zaangażowane dzieci. Postępy widać każdego dnia, aż chce się chodzić do pracy.
Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby dziecko w zerówce miało telefon. Teraz staje się to normą. Nie ma co demonizować technologii i wmawiać wszystkim, że jest zła. Jest dobra, tylko trzeba z niej korzystać z głową: umiejętnie prowadzić proces edukacji, pokazać, że urządzenie nie służy wyłącznie do zabawy ani wyłącznie do nauki. Dla maluchów iPad jest dużo bardziej intuicyjnym narzędziem niż komputer.

Czyli wprowadzenie do nauczania urządzenia mobilnego sprawdziło się?
Tak, to był strzał w dziesiątkę. W oddziale przedszkolnym było 25 bardzo małych ludzi, których większość nie potrafiła jeszcze czytać. Dlatego ich zaznajomienie się z iPadem odbyło się na zasadzie klikania tego, co wskażę na swoim urządzeniu. Niektóre dzieci znały je tylko z grania, innym rodzice w ogóle nie pozwalali dotykać, a w klasie miały pierwszy kontakt z aplikacjami edukacyjnymi. Oprócz bycia wychowawcą, uczyłam też maluszki języka angielskiego. Jeszcze nigdy nie korzystałam z tak dobrego narzędzia. iPad ma ekran większy od fiszek językowych proponowanych przez wydawnictwa. Włączałam quiz obrazkowy i pozwalałam zaznaczać palcem prawidłową odpowiedź tym, którzy zgłosili się do odpowiedzi. Mogłam odtworzyć muzykę, równocześnie tańcząc z dziećmi. Dzięki nauce języka przez zabawę na iPadzie moja pierwsza klasa w ubiegłym roku pozytywnie wyróżniała się na tle swoich rówieśników pod względem pisowni słów, z którymi dzieci opatrzyły się na ekranie.

Jak wyglądało nauczanie ekranowe w ubiegłym roku?
Pierwszą klasę rozpoczęło 17 dzieci, a skończyło 21 (doszli uczniowie z Ukrainy). Jeszcze bardziej wprowadziłam uczniów w świat technologii. Pracowali na współdzielonych urządzeniach mobilnych. Zaczęliśmy od grup 3-, 4-osobowych, później iPad trafiał na parę. Dzieci nauczyły się włączać urządzenie, odpalać aplikacje, rozwiązywać test obrazkowy i udostępniać ekran na tablicy interaktywnej tak, aby wszyscy widzieli rezultat.

Jakie aplikacje włączyłaś do nauczania?
Przez pierwsze pół roku pracowałam metodą udostępniania swojego ekranu na tablicy interaktywnej. Pokazywałam dzieciom aplikacje i sposób, w jaki należy z nich korzystać. Chętni podchodzili do urządzenia, by rozwiązać pierwsze zadania, których rezultat mogliśmy wspólnie analizować na tablicy. Te początki są wymagające, ale i bardzo rozwijające zarówno dla uczniów, jak i nauczyciela. Musiałam zorganizować zajęcia w taki sposób, by dzieci obsługiwały urządzenia możliwie najbardziej samodzielnie. Wydaje się, że to niemożliwe, ale potwierdzam – to da się zrobić. To była inwestycja w naukę przez działanie. Na pierwsze poważne zadania przyszedł czas wtedy, gdy maluchy umiały już dobrze czytać. Z aplikacji Klasa zaczęliśmy korzystać dopiero po majówce, gdy byłam pewna, że sobie poradzą.
Przez cały rok prowadziłam dodatkowe zajęcia z najmłodszymi (dzieci z pierwszych klas) z kodowania. Pokazałam im aplikacje Genially i ScratchJr. Z drugiej najchętniej korzystaliby na co dzień. Odzew był ogromny! Musiałam utworzyć dwie kolejne grupy. Podczas festynu szkolnego, gdy do naszego „koderskiego” stolika podchodzili starsi uczniowie, moje maluchy były niesamowicie dumne z tego, co potrafią. Też byłam z nich dumna, z drzemiącego w nich potencjału. W tym roku będziemy kontynuować naukę, ale już z aplikacją do programowania na urządzeniach iPad.

Inne przykłady appek?
W pierwszej klasie na matematyce używałam podstawowych, najprostszych funkcji aplikacji Pages. Ponieważ moim zadaniem jest realizowanie podstawy programowej, a nie podręcznika, nie ograniczałam się do zadań na papierze. Dzięki temu moje dzieci potrafią więcej. Przez aplikację Klasa udostępniałam karty z kodowaniem, zadania typu „pokoloruj wynik według kodu”. Gdy para uczniów znała wynik działania, zgłaszała się, klikała na urządzeniu we właściwy kolor, zaznaczając odpowiedź. Całość wyświetlała się na tablicy multimedialnej. Uważam, że w trakcie nauki przez zabawę zapamiętuje się najwięcej.
Lektury też zaczęłam omawiać w nowoczesny sposób. Z czasów swojej edukacji pamiętam, że prawie nikt nie chciał ich czytać. Dlatego przy okazji omawiania „Plastusiowego pamiętnika” Marii Kownackiej, sięgnęłam po aplikację Toontastic 3D. To był hit wszechczasów! Uczniowie mieli za zadanie narysować na iPadzie Plastusia, zaproponować nową przygodę i zrobić animację. Pracowali w parach lub 3-osobowych zespołach, a następnie prezentowali efekt, udostępniając ekran na tablicy multimedialnej. Były nauka i zabawa, ale bez przepytywania.
Ponieważ zbliżał się koniec roku szkolnego, a dzieci świetnie czytały i pisały, z drugą lekturą zrobiłam krok na przód: ponownie włączyliśmy aplikację Pages, ale wykonywaliśmy bardziej złożone zadania. Tym razem z narzędziem pencil. Przerabialiśmy wówczas „Pamiętnik Czarnego Noska” Janiny Porazińskiej. Na środku ekranu znajdował się rysunek misia, a dookoła wspólnie stworzyliśmy mapę wydarzeń, czyli przygód Czarnego Noska. Następnie uczniowie mieli przepisać do swoich zeszytów okejowych 6 wybranych punktów [przyp. red.: więcej o szkole okejowej przeczytasz tutaj]. Później w parach rozwiązali quiz w Wordwallu. Uczniowie uwielbiają grywalizację.
Na lekcjach muzyki, ale też na przerwach, włączam GarageBand. To cudowna aplikacja, dzięki której mogę pokazać, czym różni się dźwięk fortepianu od pianina, kontrabasu od skrzypiec. Nawet jeśli zabiorę dzieci do filharmonii, nie osiągnę takiego efektu! A gdy omawiam temat np. instrumentów smyczkowych, odpalam GarageBand i każdy przez minutę gra na instrumentach na iPadzie. Czas odmierza piasek przesypujący się w klepsydrze.

Z tego, co mówisz, wynika, że iPad świetnie sprawdza się w klasie.
Ależ nie ograniczam się tylko do pracy w klasie! Już w zerówce, jak tylko robiło się cieplej, zabieraliśmy iPada wyposażonego w aplikację Seek by iNaturalist i wychodziliśmy na zewnątrz. Do teraz, jeżeli dzieci znajdą ciekawy element przyrody, np. żuczka, kwiatka, motylka, robią zdjęcie za pomocą iPada, a aplikacja podaje nazwę, rząd, grupę i szereg informacji. Kiedyś interesowała ich tylko ilustracja i nazwa. Teraz otwierają kartę i czytają, czy żuczek gryzie, gdzie występuje w Polsce itd. Odkąd odkryli, że w aplikacji zbiera się odznaki, już nie ma wyjścia na boisko szkolne lub wycieczki bez zabierania sprzętu. Wiosną biegają też z lupami. To lekcja przyrody ciekawsza od czytania podręcznika.

Od zawsze interesowała Cię technologia?
Wydaje mi się, że jestem nauczycielką nowej generacji. Uwielbiam grafikę komputerową, moje dzieci znają skróty klawiszowe. Od zawsze miałam zamiłowanie do technologii. Gdy tylko pojawiła się informacja o iPadach w szkole, stałam pierwsza w kolejce po urządzenie.
To znaczy, że wszystko już wiedziałaś w tym temacie?
Nie, mieliśmy szkolenia z trenerami z firmy iSpot. Pokazywali zastosowanie aplikacji, jak rysować za pomocą rysika (pencil), jak udostępniać treści na tablicy interaktywnej. Byłam w siódmym niebie! Właśnie udostępnianie ekranu iPada uważam za najlepsze. To, że klasa widzi z bliska, co zrobili inni bez wstawania z ławki i chaosu. Dla nas, szkoły uczącej się (SUS), dodatkowym bonusem jest łatwość we wzajemnym nagradzaniu się uśmiechniętymi emotikonami, kciukami. To zgodne z ocenianiem kształtującym.
Masz wrażenie, że iPad zmienia dzieci?
Poprzez pracę w parach lub w kilkuosobowych zespołach, dzieci stały się bardziej zżyte i chętne do pomocy, także empatyczne. I to nie tylko moje dzieci, ale też uczniowie z innych klas, którzy przychodzą na zajęcia z kodowania.

Mówisz głównie o zaletach nauczania ekranowego, a widzisz wady?
Odpowiem tak: przy okazji poznawania cyfr lub liter, każę je kreślić w powietrzu lub na plecach kolegi, koleżanki. Wszystko po to, by wykształcić odpowiedni ruch nadgarstka. Z jaką ekscytacją dzieci kreśliły te same znaki palcem po ekranie iPada, tym razem widząc rezultat!
Gdy pierwszaki zaczęły uczyć się korzystania z rysików, pojawiły się prośby o iPada do użytku na przerwach. Co robią? Jedno dziecko rysuje kalambury, reszta zgaduje. Rysowanie palcem po ekranie sprawdziło się także, gdy do klasy dołączyli uczniowie z Ukrainy, a tłumacz nie dawał pełnego zrozumienia. Pomogło rysowanie! Natomiast wcześniej, podczas nauczania hybrydowego, gdy część dzieci uczyła się w klasie, a część w domach na kwarantannie, iPady „siedziały” w ławkach. Dzięki temu uczniowie widzieli tablicę i klasę w komunikatorze. Mieli poczucie, że są w szkole i byli bardzo zadowoleni.

Jakie masz plany na kolejny rok szkolny?
Na pewno kontynuuję przygodę z kodowaniem, tylko teraz będziemy korzystać z aplikacji takich jak Scratch i elementów Swift Playgrounds, bo uważam, że uczniowie są już gotowi. Bardzo chciałabym, żeby w szkole pojawiły się klocki Lego do programowania, które za sprawą aplikacji Mindstorms świetnie funkcjonują z iPadem. Będziemy kontynuować to, co już zaczęliśmy, np. nagrywanie filmików, ale na wyższym poziomie trudności.
Masz apetyt, by się rozwijać?
W dużej mierze jestem samoukiem, jeśli chodzi o programowanie. Pomaga mi w tym ogólnopolski program „Uczymy Dzieci Programować” (UDP). Co znajduję w sieci, czytam, testuję. Marzę o specjalistycznym szkoleniu. Mam nadzieję, że moja nauka przyniesienie korzyści uczniom.
W porównaniu z nauczycielami konkretnych przedmiotów, mam dużą dowolność, wręcz swobodę w doborze narzędzi i metod nauczania. Z tymi samymi dziećmi spędzam przecież cały dzień. Nawet nie zdają sobie sprawy, gdy na iPadzie uczymy się czegoś nowego. Chyba nigdy nie przestanę czerpać ogromnej satysfakcji z nauczania w młodszych klasach.

Dziękuję za inspirujący wywiad.
Patrycja Sawiuk
Od redakcji: Szkoła Podstawowa nr 39 w Gdańsku, ściśle współpracuje z iSpot w ramach wdrożeń rozwiązań Apple i szkoleń dla kadry nauczycielskiej oraz uczniów.