O nauczycielce (niemieckiego) i blogerce

przez Patrycja Sawiuk

Nazwana blogerką Agata Herlig mówi, że to zbyt duże słowo. Być może, bo przede wszystkim od ponad 10 lat jest nauczycielką języka niemieckiego, w pracy korzystając ze wsparcia nowoczesnej technologii. Natomiast blog Herlig Willkommen, jak sama mówi, jest „miejscem dzielenia się wiedzą z innymi nauczycielami”. 

agata_herlig

Agata Herlig

Nauczycielka języka niemieckiego od ponad 10 lat.
Założycielka bloga „Herlig Willkommen„.

Agato, od jak dawna pracujesz w oparciu o technologię?

Właśnie zaczęłam mój trzeci rok szkolny jako nauczyciel języka niemieckiego w Prywatnych Szkołach im. Leonarda Piwoniego w Szczecinie, gdzie od lat standardem jest, że każdy uczeń i nauczyciel ma do dyspozycji swój iPad. Sprzęt dostałam już w czerwcu, by w trakcie wakacji móc się z nim zapoznać, zaprzyjaźnić i stworzyć własne materiały dydaktyczne.

Czyli iPad to była dla Ciebie nowość?

Urządzenie było nowe – trochę inne interfejs i obsługa, ale ponieważ iPad jest dosyć intuicyjny, to szybko się go nauczyłam. A jeśli miałam jakiś techniczny problem, pomagali mi uczniowie. Natomiast taki styl nauczania był mi już i znany, i bliski. Co więcej, czułam, że to był mój świat! Wcześniej pracowałam w szkole publicznej, gdzie podczas lekcji korzystano z tabletów. Nie była to jednak dopracowana koncepcja nauczania, ponieważ tablety przechowywano w klasie w specjalnej skrzynce. Zanim uczniowie rozdali je między sobą, odpalili, to traciliśmy 10 z 45 minut lekcji. Dla porównania teraz mam tygodniowo z uczniami 4 lekcje niemieckiego po 60 minut każda. Tam dochodziły też problemy techniczne w postaci rozładowanych urządzeń i słabego połączenia z internetem – to zniechęcało nauczycieli. Uważam, że gdy uczniowie mają swoje urządzenia w szkole i w domu, sami za nie odpowiadają, dbają, by były naładowane. Wyciągają je z plecaka w ciągu trzech sekund, wiedzą, gdzie mają wszystkie aplikacje i notatki z danego przedmiotu.

Notatki? To uczniowie nie prowadzą zeszytów?

Moi uczniowie nie muszą prowadzić zeszytu w tradycyjnym rozumieniu. Część woli prowadzić notatki na urządzeniu. Ważne tylko, żeby były oznaczone czymś na kształt hasztagu (#niemiecki) i łatwe do znalezienia. Podręczniki i zeszyt ćwiczeń mamy w formie PDFa. Uczniowie wypełniają ćwiczenia pisząc po ekranie palcem lub specjalnym rysikiem. Natomiast żeby dodatkowo poćwiczyć zagadnienia gramatyczne lub słownictwo, korzystamy z interaktywnych narzędzi – Learning apps czy Wordwall. Uczniowie mogą wtedy łatwo słowo wpisać, wybrać, przeciągnąć, zaznaczyć prawdę lub fałsz. Natomiast tradycyjnie po każdym skończonym rozdziale robię papierowe testy, więc od pisania długopisem u mnie się nie odzwyczają.

Jakie masz autorskie metody nauczania?

Bardzo lubię pracę w aplikacji Nearpod, która umożliwia dostęp do platformy edukacyjnej i pozwala na wielu urządzeniach w klasie wyświetlać treści nauczyciela i uczniów oraz podglądać, w jaki sposób uczniowie pracują nad zadaniem. Przygotowany wcześniej scenariusz, quizy i ćwiczenia mogę przesłać uczniowi, który był nieobecny na lekcji do przerobienia w dowolnym czasie i tempie. Jest też opcja rozszerzonej rzeczywistości. Gdy rozmawiamy o wakacjach i podróżach, możemy wirtualnie przenieść się np. na Majorkę i od razu jest bardziej kreatywnie. W trakcie nauczania zdalnego przenosiliśmy się do dowolnego miasta na świecie dzięki stronce driveandlisten.herokuapp.com. Odwiedziliśmy Moskwę, Tokio i chyba najbardziej znane w czasie pandemii chińskie miasto – Wuhan. Uczniowie następnie w grupach opisywali miasta i podkreślali, co najbardziej im się podobało.

Z jakich innych aplikacji najczęściej korzystasz?

Jeżeli chodzi o dryl językowy, czyli zapamiętywanie i utrwalanie słownictwa, to korzystam z aplikacji Insta.Ling. Na każdej lekcji uczniowie mają obowiązek włączyć program 3-krotnie i odpalić sesję (jedna sesja to 20 słówek). Ponieważ w naszej szkole nie ma zadań domowych, to w praktyce uczniowie indywidualnie powtarzają słówka tuż przed lekcjami lub po południu w domu.

Skąd o tym wiesz?

Dzięki aplikacji mam dodatkowe informacje, których bym nie miała przy tradycyjnej kartkówce – wiem, kiedy i jak często ktoś włączył program, ile razy pomylił się, zanim wpisał poprawną odpowiedź, na czym polegały błędy. Dopiero jak uczeń wpisze poprawnie 20 słówek, ma zaliczoną sesję, a dopiero po kilkukrotnym wpisaniu tego samego słówka prawidłowo, program je uznaje za przyswojone. Co według mnie kluczowe, włączając sesję uczeń może otrzymać nowe słowo lub takie sprzed np. miesiąca. Korzystam z automatycznie proponowanych list słówek lub tworzę własną listę i udostępniam ją innym użytkownikom. Wcześniej korzystaliśmy z aplikacji Quizlet, za pomocą której dawałam uczniom do nauki 30 słówek tygodniowo, a każdy tydzień kończyła kartkówka. Moim zdaniem jednak to narzędzie gorzej się sprawdzało – uczniowie uczyli się 30 słówek, przychodzili na lekcję, zaliczali i uznawali temat za zamknięty. W kolejnym tygodniu było to samo, tylko z nowym materiałem. Teraz z Insta.Ling muszą sobie wszystko przypomnieć i przysiąść do nauki, bo nie zaliczą sesji.

Czy według Ciebie można się równocześnie fajnie bawić i uczyć?

Oczywiście! Zależy mi na tym, by moje lekcje byłe ciekawe, kreatywne, a uczniowie wychodzili z nich w poczuciu, że fajnie spędzili czas, czegoś się nauczyli i nie było nudy. Jeszcze w poprzedniej pracy byłam fanką escape roomów, ale takich tworzonych w tradycyjny sposób – z kłódką, lampką i zadaniami. Gdy rozpoczęłam pracę w szkołach Piwoniego, przeniosłam escape roomy do świata wirtualnego – to dopiero było fajne doświadczenie! Nie musieć nosić wielkiej torby wypełnionej tysiącem pomocy dydaktycznych, tylko wszystko móc zrobić za pomocą jednego urządzenia. Podczas zdalnego nauczania zrobiłam escape room o tym, że z powodu epidemii koronawirusa zamknięto lotnisko w Nowym Yorku i aby się z niego wydostać, uczniowie muszą rozwiązać szereg zagadek. Bardzo podobała im się taka lekcja i chętnie pracowali w grupach, równocześnie bawiąc się.

Dzisiejsza młodzież kocha kręcić filmiki. Twoi uczniowie również?

Tak, często nagrywają filmiki w aplikacji Flipgrid. Dzięki nim podnoszą swój poziom wymowy, co przy języku niemieckim ma szczególne znaczenie. Filmiki kręcone w zaciszu domowym otwierają ich na mówienie – zawsze mogą siebie posłuchać, ewentualnie poprawić i odczytać informację zwrotną ode mnie. Każdy kolejny filmik jest coraz lepszy. Niektórzy do filmików podchodzą – powiedziałabym – spontanicznie. Ostatnio otrzymałam filmik nagrany z dworca o godz. 22.45, na 15 minut przed końcem terminu. Rozbawiło mnie to, ale w sumie taka jest nasza codzienna komunikacja – spontaniczna.

Od 9 lat prowadzisz bloga herligwillkommen.blogspot.com, na którym inspirujesz jako nauczycielka języka niemieckiego. Skąd ten pomysł?

Kiedyś nie było takiej technologii, która łatwo i szybko pozwoliłaby zaprezentować coś własnego. Dlatego pomyślałam o blogu. Zbiegło się to także z moim awansem zawodowym, którego jednym z wymogów było dzielenie się wiedzą z innymi nauczycielami. To miłe, gdy czasem kolega po fachu napisze mi pozytywny komentarz. To motywuje do dalszych prac i daje kopa, by wymyślać niestandardowe scenariusze lekcji.

Od belfra do animatora – w takim razie, jaką rolę pełni nauczyciel w XXI wieku?

Moim zdaniem nauczyciel powinien być przewodnikiem. Kiedyś posiadał całą wiedzę, wzbogaconą przez zbiory biblioteczne. Teraz niemalże wszystkiego można dowiedzieć się z internetu – oczywiście z różnych aplikacji i zasobów. Dlatego tym bardziej powinien być przewodnikiem, który poprowadzi, nauczy korzystania z wiarygodnych źródeł, zmotywuje i wskaże drogę do samodzielności. Pozytywnym skutkiem pandemii Covid-19 jest to, że dzieci bardziej doceniły nasz wkład w procesie nauczania.

Dziękuję za inspirujący wywiad.
Patrycja Sawiuk

Od redakcji: Szkoły prywatne im. Leonarda Piwoniego od kilku lat ściśle współpracują z iSpot w ramach wdrożeń rozwiązań Apple i szkoleń dla kadry nauczycielskiej oraz uczniów szkoły podstawowej i liceum.

Sprawdź także