Wizja szkoły z APLS

przez Patrycja Sawiuk

Wizja szkoły z APLS

Iwona Osowska jest anglistką, informatyczką, wicedyrektorką w SP nr 17 w Gdyni i nauczycielką z pasją – jak mówi o sobie. W czerwcu 2022 r. została Apple Professional Learning Specialist (w skrócie: APLS). To elitarne grono nauczycieli szkolących koleżanki i kolegów po fachu.

Iwono, jakim jesteś szkoleniowcem?

Jestem osobą otwartą, istotą stadną. Lubię, gdy się dzieje. Dobrze czuję się na szkoleniach „w realu”, kiedy mam kontakt z uczestnikami. W przypadku szkoleń online najlepszą rzeczą jest to, że nie traci się czasu na dojazd, co w moim przypadku jest nie bez znaczenia. Nie możemy zgrać się z moją nawigacją. Ona mówi: „trzymaj się prawej”, a ja: „która to prawa?” [przyp. red.: śmiech]. Oczywiście żartuję, bo to drugorzędne sprawy. Jak złapię szkoleniowe lejce, to trudno mnie zatrzymać.

Jakie cechy zatem, według Ciebie, powinien mieć dobry APLS?

Idąc na szkolenie, APLS powinien dowiedzieć się jak najwięcej o nowej szkole. O tym, czego potrzebuje kierownictwo, a czego nauczyciele i gdzie te potrzeby się spotykają. APLS nie może przeszkadzać w procesie, za to musi umieć słuchać, by nie narzucić swojej wizji, ale towarzyszyć nauczycielom i kierownictwu w wypracowaniu własnej, dopasowanej do tej właśnie placówki. Na pewnym etapie praca APLS składa się z części nauczycielskiej, czyli pokazuje, jak korzystać z iPadów. Ale prawdę mówiąc ważniejsze jest towarzyszenie i mentoring podczas rodzenia się pomysłów jak technologię, którą dostarcza Apple, wykorzystać w edukacji, w danym środowisku uczniów. Myślę, że wchodzący do szkoły APLS pełni także funkcję spoiwa miedzy nauczycielami a kadrą zarządzającą. Nie mam tu na myśli złych relacji miedzy nimi, ale zwyczajnie ich odmienne oczekiwania.

Zdjęcie pochodzi z prywatnego archiwum pani Iwony Osowskiej

Jak zaczęła się Twoja przygoda z technologią?

Może trudno w to uwierzyć, ale urządzenie iPad, tu będę stosowała lokowanie produktu [przyp. red.: śmiech], pierwszy raz w ręku trzymałam w 2018 roku. Pracowałam wówczas jako nauczycielka języka angielskiego. Wszystko zawdzięczam dyrekcji – Monice Małyszko, która zgodziła się przeznaczyć jedną z sal na szkolenia, organizowane przez Adama Sieranta z Fundacji Friends Academy z Gdańska, Husseina Bougsiaa, wykładowcę Uniwersytetu Gdańskiego i firmę Cortland, która wypożyczyła iPady. To były moje początki. Następnie Wydział Edukacji Urzędu Miasta Gdyni zasponsorował naszej szkole pięć urządzeń mobilnych marki Apple. W zamian za mój udział w rocznym szkoleniu, firma Cortland przekazała szkole kolejnych pięć iPadów. Wtedy to poznałam cudownych trenerów, jak Mariusza Kruka czy Dorotę Madej. W mojej szkole pojawił się pierwszy Apple TV+. Wszyscy byli zachwyceni brakiem kabli, ograniczeń przestrzennych w klasie, konieczności przełączania się między urządzeniami. Jak zaczęłam się wdrażać, to już wsiąkłam na całego.

Mamy sprzęt, aplikacje i co dalej? Jaka jest rola APLS w budowaniu wizji placówki?

Pomagam tworzyć spójną wizję. Często w szkołach jest sprzęt pochodzący z różnego rodzaju grantów. Jednak bez szkoleń dla kadry nauczycielskiej, sprzęt leży nierozpakowany w szafkach. Pojawiają się pytania: kto będzie go obsługiwał?, kto będzie za niego odpowiadał?, co z przesytem ekranów u uczniów po pandemii? itd. Obawy biorą się z tego, co nieznane, braku biegłości w używaniu iPadów. APLS jest po to, by może nie od razu dać poczucie bezpieczeństwa i pewności, ale by otworzyć furtkę i wskazać drogę. Jedno z pytań w ankiecie, które zadaję uczestnikom szkoleń, brzmi: ile czasu jesteś w stanie przeznaczyć na samodzielną pracę z iPadem?.

Dlaczego wzięłaś udział w programie?

Zachęciła mnie do tego jedna z osób z działu edukacji Cortland.

Zdjęcie pochodzi z prywatnego archiwum pani Iwony Osowskiej

Jakie warunki musiałaś spełnić?

W czerwcowej edycji programu udział brało ośmioro uczestników. Oprócz mnie z Polski była Marta Harat z Anglojęzycznej Szkoły Podstawowej Europejczyk w Bielsku-Białej. Wcześniej spotkałyśmy się w naszym „Apple’owym” życiu na szkoleniach organizowanych przez Cortland i warsztatach online takich jak Jesienna i Zimowa Szkoła Cortland, ale dopiero przy APLS zaczęłyśmy intensywnie współpracować i wspierać się wzajemnie. Poza tym było po dwóch nauczycieli z Turcji i Indii oraz po jednym z Francji i Portugalii.

Jak wyglądał egzamin? To nie był egzamin jako taki, a raczej cztery sesje w różnych odstępach czasu. Po każdej trzeba było wykonać „pracę domową”, a niekiedy mieliśmy na to tylko dwa dni. Ponieważ spotkania odbywały się w czerwcu, a ja byłam wtedy wychowawczynią klasy ósmej, miałam masę pracy i czułam ciągły niedosyt czasu i snu. Znalezienie chwili na wykonywanie zadań po każdej sesji było sporym wyzwaniem.

Praca domowa? Brzmi jak wypełnianie ćwiczeniówki…

Tak nazywam między innymi nagrywane przeze mnie tutoriale w języku angielskim. Nad pierwszym pracowałam do godz. 2.00 w nocy, bo wciąż słyszałam w tle wtręty yyy, eee, trzaśnięcia drzwi od łazienki itp. Inne zadania wymagały holistycznego spojrzenia na szkołę, nie tylko z punktu widzenia nauczyciela czy osób zarządzających, ale też uczniów. Dzięki tym projektom pozyskałam dostęp do masy wartościowych materiałów. Wciąż do nich zaglądam, podpowiadają mi, na co zwrócić uwagę, jak dziś funkcjonuje edukacja, do czego dążymy, jak z iPadem wyzwolić kreatywność w uczniach.

Co tytuł APLS zmienił w Twoim życiu?

Należę do grupy Superbelfrów RP. To społeczność powołana do życia przez Jacka Ścibora, zrzeszająca m.in. dr. Barbarę Ostrowską, wielu Nauczycieli Roku, m.in.: Zytę Czechowską, Jolantę Okuniewską, nominowaną do nagrody Global Teacher Prize, Jarosława Pytlaka, prof. Marka Kaczmarzyka, prof. Jacka Pyżalskiego oraz ok. 150 nauczycieli, którzy codzienną, mrówczą pracą zmieniają edukację inicjatywami oddolnymi. Dzielimy się dobrymi praktykami w edukacji, mówimy, co się nie sprawdza i jak się sprawdza. Miałam swoje „5 minut” na Konferencji Eduinspir@cje, występując przed prawie 250 nauczycielami. Prowadziłam szkolenie dla dyrektorów szkół w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni, więc zawsze kręciłam się wokół edukacji, nie tylko będąc nauczycielem i stając przed uczniami w klasie, ale i wychodząc na zewnątrz. Nigdy nie miałam problemu z wystąpieniami publicznymi. Tytuł APLS tylko potwierdził moje umiejętności. Teraz zaś wypłynęłam na wody międzynarodowe. Szkolenia i warsztaty dla APLS prowadzą ludzie z całego świata. Na razie jestem ich uczestniczką, ale za kilka lat… kto wie!

Zdjęcie pochodzi z prywatnego archiwum pani Iwony Osowskiej

Zapytam wprost: czy tytuł APLS daje dodatkowe korzyści?

Odkąd zostałam APLS, praca daje mi ogromne poczucie satysfakcji finansowej, ale ważny jest też samorozwój. Owszem, odbywa się kosztem czasu, który mogłabym spędzić z rodziną czy w SPA, ale bardzo lubię swoją pracę i to, jak mnie angażuje. Dzięki udziałowi w programie podniosłam też kompetencje nagrywania filmów dla uczniów. Po pierwszym, nagranym podczas szkolenia APLS, materiale otrzymałam twardą informację zwrotną typu: „tą drogą podążaj, unikaj tego i tego”. Faktycznie, gdy teraz oglądam swoje stare nagrania, łapię się za głowę, myśląc: jak oni przy tym nie zasnęli?. Zyskałam pewność, że nadaję się do tego, co robię i poczucie, że jestem wśród niewielu wyjątkowych osób w Polsce z tytułem Apple Professional Learning Specialist.

Jakie masz plany na przyszłość, Twoje osobiste cele?

Marzy mi się wizyta studyjna w miejscu, gdzie mogłabym podpatrzeć warsztat nauczycieli pracujących z technologią Apple. Co za tym idzie, marzy mi się praca uczniów z iPadem w modelu 1:1, w którym dzieci zabierają do domu swoje urządzenia zamiast ciężkich tornistrów. Dlatego powoli w naszej szkole oswajamy już pierwszoklasistów z iPadami, równocześnie pozyskując środki na finansowanie lub współfinansowanie kolejnych.

Mogę jeszcze podziękować wszystkim życzliwym ludziom, których spotkałam na swojej drodze?

Proszę bardzo.

O Mariuszu, Dorocie, Adamie i Husseinie już wspomniałam. Jest jeszcze Gabrysia Bińkowska – cudowna i cierpliwa osoba. Ale nie mogę pominąć wkładu mojej dyrekcji oraz koleżanek i kolegów z pracy. Zawsze czułam wsparcie z ich strony. Dzięki, kochani!

Dziękuję za inspirujący wywiad.
Patrycja Sawiuk

Sprawdź także